Chcieliśmy uciec niedaleko Krakowa, ale nie w góry. Na kilka dni. Morze? Za daleko.
Nasz wschód na pograniczu roztocza zbyt oczywisty. Zachód za daleko…
Tak, czasem ponad dwie godziny drogi jest większym wyzwaniem dla nas niż kilkanaście godzin w samolocie. No cóż, nikt nie jest doskonały.
I znaleźliśmy miejsce, wydawałoby się w samym środku niczego. Jedyną nazwą, która mi coś mówiła to Włoszczowa.
I co się okazuje? Że 140 km na północ od Krakowa znajdziecie miejsce bardzo nieoczywiste.
Spokojne. Ciche (kiedy dzieci są cicho). Jest woda i kajaki. Jest las. I są Daniele 🙂
Nasze nowo odkryte gospodarstwo eko-agroturystyczne znajdziecie w Ciemiętnikach.
Ciemiętniki to wieś, gdzie zgiełku nie znajdziecie, jedna droga, mały sklep i rzeka, a właściwie rzeki. Czarna i Pilica. Pilica – najdłuższy lewy dopływ Wisły, 319 km podając za Wikipedią.
Danielówka znajduje się na skraju wsi, tuż przy lesie. I zapytacie co tu robić przez kilka dni?
Po prostu nic… 🙂 Wstać rano, zjeść pyszne śniadanie, dzieci zostawić na placu zabaw. Popatrzeć przed siebie, telefon macie z głowy, bo zasięgu tu brak. Możecie pojeździć rowerem, pójść do lasu lub popływać kajakami… lub tak jak my, znaleźć małą plaże przy rzece, rozłożyć kocyk i patrzeć, jak dzieci szukają żab lub usiłują łowić rybki kijem… Potem wrócić na pyszny obiad do Danielówki, znów kawa i ciacho i długi spacer, albo szukanie placu zabaw w okolicy. Ku mojemu zdziwieniu tych tu nie brakuje.
Dla tych co nie posiadają dzieci to też fajne miejsce 🙂 Szczególnie na kajaki, a wieczorem wracacie na pyszną kolację i idziecie dać kolację Danielom.
Niewątpliwie jest to super atrakcja dla dzieci, ale prawda jest taka, że dorośli też czują małą ekscytację, kiedy taki dziki zwierzak zjada Ci owies z ręki.
Daniele są bardzo płochliwe i są wieczory, że nie zawsze do nas podejdą. Trzeba być cierpliwym (nie ruszać się zbytnio i być cicho).
Tak naprawdę z ręki je tylko Basia i Ludwik, reszta jest mniej odważna i każdy dziwny ruch z naszej strony powoduje, że Daniele wycofują się.
Nasze dzieci trzeciego wieczoru już czuły się tak pewnie, że biegały za nimi dziwiąc się, że uciekają …
Jeśli pojedziecie tam przed nami pozdrówcie od nas super ekipę Danielówki, szczególnie Panią Ewelinę 🙂 Zabierzcie ze sobą żołędzie, to przysmak Danieli 🙂
My również planujemy powrót, może zimą na jakiś kulig, szczególnie gdy średnio raz na tydzień słyszymy pytanie, kiedy wrócimy do hotelu z Danielami…
Brak komentarzy