Niedziela w Zalipiu

O Zalipiu słyszeliśmy już jakiś czas temu. Wiedzieliśmy, że to blisko Krakowa. Nam jednak jakoś bardziej zawsze udaje się jechać dalej niż bliżej. I tak to Zalipie jakoś krążyło w mojej głowie, aż usłyszałam niedawno nagranie Weroniki Wawrzkiewicz/ Rozmawiam bo lubię i pojechaliśmy sprawdzić jak tam jest 🙂 Jak wygląda Zalipie na Powiślu Dąbrowskim.

Spakowaliśmy się więc rano na wycieczkę, chłopcy słysząc słowo wycieczka już reagują entuzjastycznie. Niestety nie zawsze dłuższa jazda autem jest również dla nich równie entuzjastyczna…

Jadąc tam mieliśmy wyobrażenie, że trafimy do wioski, która bardziej przypomina skansen, że malowane domy będą w bliskiej odlegości od siebie. Nic bardziej mylnego. Zalipie na pewno nie jest skansenem. To wieś, która żyje. Malowane domy są dla mieszkańców czymś naturalnym. Tak tam po prostu jest. Także malowane stajnie, czy psie budy nikogo tam nie dziwią.

Wycieczkę zaczęliśmy od Zagrody Felicji Curyłowej, najbardziej znanej zalipiańskiej malarki. Dom ten jest teraz oddziałem tarnowskiego muzeum. Za niewielką opłatą zwiedzamy dom. Nawet chłopcom te malowane pomieszczenia przypadły do gustu.

Obok można zobaczyć starą, malowaną chatę z klepiskiem. Została ona przeniesiona z innego miejsca. Dach ma pokryty strzechą, a za sprawą wzorów na zewnątrz wygląda bardzo malowniczo. Miejsce, w którym stoi jakoś od razu nastraja pozytywnie. Jeśli chodzi o chłopców to ich zainteresowanie skupiało się na kwiatkach, kamyczkach i piachu…

Maciek reagował bardziej entuzjastycznie na zdjęcia 🙂

Malowanych domów w Zalipiu jest wiele, żeby je spokojnie zobaczyć najlepszą opcją jest wycieczka rowerowa, gdyż tylko pętla gdzie jest ich najwięcej to około 5km. My z dziećmi przejechaliśmy przez wieś autem, ale niestety z dziećmi innej opcji nie mieliśmy.

Zatrzymaliśmy się na chwilę przy Domu Malarek, który jest domem kultury. W środku można zobaczyć ekspozycję z pracami zalipiańskich artystów. Na zewnątrz jest malowany zegar słoneczny, altanki, studnia. Chłopcy pokochali zegar, a raczej zabawę suchymi liśćmi 🙂

Opuściliśmy Zalipie z pewnym niedosytem. Chyba właśnie przez nasz środek transportu, który nie pasował do spokojnej wsi, gdzie powinniśmy raczej mieć czas na podziwianie malowideł. Przejechanie samochodem przez większość wsi zabiera przyjemność poznawania i podziwiania.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz