Ciao Italia, Ciao Garda Lago!

Opuściliśmy Słowenię i ruszyliśmy nad Jezioro Garda. Za namową naszych kompanów podróży ruszyliśmy w kierunku Piranu. Nam jednak nie udało się dotrzeć do tego nadmorskiego słoweńskiego miasta (czasem święty spokój ważniejszy niż widok miasta w akompaniamencie wrzasków dzieci). Po zachwytach przyjaciół zachęcamy jednak aby Piran zobaczyć, być może nawet jeśli trzeba zamienić Lublanę na Piran 🙂 Oczywiście subiektywna ocena.

Nad Gardę dotarliśmy wieczorem, a dokładnie do Calvagese della Riviera. Naszym miejscem zamieszkania na kilka dni stał się dom z XV wieku! Zgodnie ze wskazówkami Camilli, naszej gospodyni, pojechaliśmy na kolację do jednej z restauracji nad jeziorem. Nasze lokum znajdowało się jakieś 20 minut jazdy autem od jeziora. Zjeżdżając wąskimi uliczkami w dół, widząc połyskujacą w oddali wodę zakochaliśmy się w tym miejscu. Myślę, że właśnie to, że zobaczyliśmy pierwszy raz jezioro wieczorem, w ciepłym świetle, spowodowało tak pozytywne wrażenie.

Dzień zakończyliśmy w naszym XV-wiecznym salonie pijąc wino… następne wieczory miały podobne zakończenie. Baliśmy się wychodzić wieczorem do ogrodu (gdzie rano jedliśmy śniadania przygotowane przez Camille) gdyż o tej porze to my byliśmy już głównym daniem… dla komarów…

Kolejne dni upływały w podobym scenariuszu, plaża, kawa, zwiedzanie, spritz, prosecco, śmiechy, wrzaski, wino, pizza, pasta, wino 🙂

Camilla, nasza gospodyni okazała się bardzo sympatyczną osobą.  Jednego dnia przywitał nas głośnym „dzień dobry” Gulio, brat Camilli, który wpadł odwiedzić rodziców. Po krótkiej rozmowie okazało się, że studiował w Krakowie i dał nam kilka wskzówek co warto zobaczyć w okolicy. Camilla okazała się fizjoterapeutką w duchu ajurwedy, która na codzień pracuje w Londynie, a wakacje spędza we Włoszech. Uratowała mój bolący kark 🙂  Pomimo miliona komarów, które zjadały nas codziennie, pobyt w Il Curlo będziemy wspominać miło.

Przez te kilka dni zobaczyliśmy urocze miasteczka nad Gardą, ale także Weronę i Bergamo, na to jednak przyjdzie czas, teraz czas na wino 🙂

 

Nasz włoski dom 🙂

Buongiorno!

Śniadanie w ogrodzie

Ktoś zajął leżaki…

„Baka” musi być!

Widoczek na jezioro 🙂

 

 

 

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz